- Powiem w ten sposób ... w życiu nie pomyślałabym, kiedy zaczynałam w 1976 roku współpracę ze Zbyszkiem Nowakiem, założycielem właśnie grupy Happy End, nie przypuszczałam, że ten Happy End przeniesie mnie przez turbulencje życiowe. Kiedy człowiek ma 20 lat to nie patrzy tak daleko w przyszłość. Happy End rzeczywiście jest to fantastyczne hasło na życie, bo zawirowań w życiu jest dużo i czasami mamy różne przemyślenia, czasami mamy różne problemy i zawsze cokolwiek by się nie działo to życzę wam, żeby był Happy End. Sama musisz przyznać, że Zbyszek wymyślił rzeczywiście bardzo uniwersalną nazwę zespołu.
- Myślę, że musiałybyśmy się umówić na dłuższą rozmowę, bo w dwóch zdaniach tego nie jestem w stanie opowiedzieć. Nasze spotkanie było rzeczywiście przypadkowe. Zostałam zaproszona na przesłuchanie do Łodzi. Śpiewałam wtedy amatorsko w domu kultury Odra i występowałam na przeglądzie piosenki radzieckiej w Zielonej Górze. Tam zostałam jedną z laureatek, choć samowaru nie dostałam tylko dlatego, że śpiewałam w języku polskim, bo nie chciałam śpiewać po rosyjsku. Kierownik administracyjny zespołu Happy End, bo Happy End wtedy już istniał dobry rok, zauważył moje zdjęcie na ogromnej tablicy laureatów, a zespół Happy End był wtedy gościem gali tego przeglądu. Co prawda nasze drogi się nigdy nie skrzyżowały, a on zapisał moje dane i zadzwonił do dyrektora Domu Kultury w tym którym ja śpiewałam. Urodziłam się i wychowałam w Nowej Soli, więc w ten sposób się znalazłam w Łodzi na przesłuchaniu i tak się zaczęła moja droga.
I zaiskrzyło... w którym momencie?
- A Ty od razu przechodzisz do konkretów. Kiedy zobaczyłam Zbyszka, kiedy otworzył drzwi swojego mieszkania, no to nogi mi się ugięły, choć nie pomyślałam, że to cokolwiek może znaczyć. Takie pierwsze wrażenie jakie na mnie zrobił to wrażenie przystojnego, pogodnego człowieka. No i tak to się zaczęło. Wtedy nawet przez myśl mi nie przeszło, że zostanę jego żoną.
- Bo to co Zbyszek zaproponował polskiej publiczności naprawdę było strzałem „w dziesiątkę”. To były specyficzne czasy, urodziłam się w 1954 roku więc trochę lat już mam, a czasy wówczas były trudne, szare, bure. Oczywiście było dużo fantastycznych zespołów, ale już w innym wymiarze. Zbyszek miał wizję, współpracował też z różnymi artystami, z różnymi zespołami, które tworzył, w niektórych był kierownikiem muzycznym. Ostatnim takim zespołem było "Bractwo Kurkowe" gdzie współpracował z nieżyjącym już Piotrem Janczerskim. Tam byli sami panowie, więc on miał wielką ochotę, żeby założyć grupę mieszaną i postanowił sobie, że założy własny zespół. Odszedł od Piotra no i w 1975 roku założył Happy End a ja zostałam dokooptowana do zespołu po roku. Zbyszek miał wielkie ambicje, aby tworzyć programy estradowe i rzeczywiście jak na ten czas potrafił wymyślić prawdziwe show. Pamiętam nawet jak nagrywał na przykład szum wody ze spłuczki w toalecie i to włączał jako część programu. Robił reżyserię, miał scenariusz, to wszystko było przemyślane, co w którym momencie . To był taki mały teatr łącznie ze zmianą kostiumów. A dziewczyny z Happy Endu były zawsze jak na te czasy znakomicie ubrane. Po takim spektaklu często publiczność przychodziła ze łzami w oczach. Co roku jak graliśmy w Polsce były nowe programy, dochodziły nowe utwory, nawet po powrocie ze Stanów Zjednoczonych wielu organizatorów było zdziwionych, że nie było nas praktycznie 25 lat na rynku polskim, a ludzie nadal chcą na nas przychodzić. To była wręcz tytaniczna praca. Pomyśl - czasami graliśmy trzy koncerty dziennie, najwięcej zagraliśmy jednego dnia sześć - to była masakra. Można powiedzieć, że przyniosłam szczęście zespołowi, bo od tego czasu rzeczywiście zaczęła się wielka passa zespołu Happy End.
- Rzeczywiście te programy mieliśmy dopracowane zarówno muzycznie jak i też choreograficzne. A ja raczej skłaniałam się wcześniej ku repertuarowi lirycznemu, byłam taka statyczna, a tu nagle trzeba było się poruszać na scenie. Nie miałam co prawda z tym problemów bo zawsze lubiłam taniec. A my po tych trzech - czterech koncertach, po powrocie ćwiczyliśmy w holu jakiegoś tam hotelu, żeby nabrać takiego rytmu i pewnego automatyzmu w ruchach.
Czy decyzja o emigracji była trudna?
- Oczywiście, bardzo trudna. To była końcówka lat 70', zespół Happy Endu był bardzo popularny, potem były strajki, stan wojenny, podczas którego nie graliśmy, w ramach sprzeciwu wobec władz komunistycznych. Chociaż pamiętam jak Edward Gierek kiedyś nas ściągnął na Stadion Dziesięciolecia bo lubił naszą piosenkę "Jak się masz kochanie". Pamiętam, jak wcześniej przyleciał właśnie ze Stanów właściciel jednego polskiego lokalu, wiedział jaką popularnością cieszyliśmy się za oceanem, bo byliśmy po raz pierwszy w Stanach w 1979 roku, ale powróciliśmy do Polski. Błagał nas abyśmy do niego przyjechali. Wtedy byłam młodą mamą, nasz Rafałek miał niecałe 3 latka, więc nie wyobrażałam sobie, żeby zostawić swoje dziecko. Zgodziliśmy się na ten wyjazd no i od tej pory już byliśmy na takiej tułaczce i emigracji. Mówiąc szczerze, Stany Zjednoczone to jest bardzo wymagający kraj. Moje wspomnienia ze Stanów nadają się do spisania na wielką epopeje.
Zobacz także
Wiesław Ochman
Światowej sławy śpiewak, który występował na największych scenach świata, od końca XX wieku reżyser operowy, kolekcjoner sztuki, przez ostatni tydzień… Czytaj dalej »
Paweł Poszytek
Lider i gitarzysta grupy NaVi „...sztuka naprawdę jest wymagająca, dlatego że to co się napisze, gdzieś tam w jakimś felietonie, w artykule, w czymś… Czytaj dalej »
Anita Lipnicka
Sześć lat po wydaniu ostatniego albumu „Miód i dym”, który miał premierę w 2017 roku, wydała kolejną solową płytę „Śnienie”. „...muszę… Czytaj dalej »
Wojciech Kwapisz
Niedawno ukazał się drugi zestaw nagrań pianisty Mieczysława Kosza wynalezionych w Archiwum Polskiego Radia. Szesnaście utworów zarejestrowanych w latach… Czytaj dalej »
Dariusz Kozakiewicz
Polski gitarzysta, kompozytor i wokalista. Członek Akademii Fonograficznej ZPAV. Popularność zdobył dzięki występom w zespołach Breakout, Test i Perfect… Czytaj dalej »
Marek Kaliszuk
Aktor teatralny, musicalowy i filmowy, a ostatnio piosenkarz. „...zamykałem się, jak nikogo nie było w domu, albo jak była babcia gdzieś w drugim pokoju… Czytaj dalej »
José Maria Florêncio
Dyrygent brazylijskiego pochodzenia, który 6 października br. poprowadził „Galę Operową” na zakończenie 61. Bydgoskiego Festiwalu Muzycznego – Kontrasty… Czytaj dalej »
Aleksandra Borak-Pietrzak / Olka
Aleksandra Borak znana z formacji „NasTroje” debiutuje jako Olka z piosenkami „Ruletka” i „Zimno mi”. „...zaczęłam śpiewać, jak byłam w przedszkolu… Czytaj dalej »
Anna Rusowicz
Anna - już nie Ania - wydała właśnie kolejny singiel z nowego albumu. Piosenka nosi tytuł „Plan na miłość”. „...chcemy kochać, chcemy być kochani… Czytaj dalej »
Maciej Figas
Maciej Figas, dyrektor Opery Nova, „Bydgoszczanin roku 2022”. „...ilość problemów związanych z funkcjonowaniem instytucji znacząco przekracza te… Czytaj dalej »