- Nie, nie mam i myślę, że nikt z piszących piosenki zawodowo takiego przepisu nie posiada, bo gdyby on istniał, to rodziły by się piosenki, evergreeny na kamieniu a ich wysyp byłby lepszy niż grzybów jesienią. Powiem coś takiego, że piosenki stają się przebojami bardzo często jakby poza świadomością i poza wiedzą ich autora. Kiedy ja siadam do tego żeby sklecić jakąś melodię i dopisać do niej tekst, albo też napisać tekst, a potem sklecić melodie to nigdy z takim założeniem, że za chwilę powstanie przebój. Bardzo często działo się tak, że popularność zyskiwała piosenka, do której nie miałem jakiegoś wielkiego przekonania, czy też wielkiego sentymentu i na odwrót. Nie przypadła do gustu albo też przechodziła bez echa taka, co do której byłem przekonany, że to chyba niezły numer. To zależy od tak wielu czynników, przede wszystkim od publiczności , która piosenkę poniesie , bo ona wpadnie w ucho i będzie nucona, ale też zależy od środków masowego przekazu, które albo zechcą takie coś grać albo nie. Uniwersalnego przepisu na przebój chyba nie ma.
Choć te piosenki grupy "Pod Budą", bo chyba już kabaretem wtedy nie byliście, takie jak "Ballada o ciotce Matyldzie" czy też "Bardzo smutna piosenka retro" się nie starzeją.
- Myślę, że to też jest związane z czasem w jakich powstawały, wtedy było mniej zgiełku medialnego. Piosenki, które były prezentowane na antenie przez długi okres gdzieś zrastały się ze słuchaczami, zapadały im głęboko w pamięć. Dzisiaj przebój ma bardzo krótki żywot, nie chcę powiedzieć, że żywot motyla, po prostu jakaś piosenka jest popularna – ciach, ciach, ciach, zaraz idzie następna i następna i następna. Teraz człowiek nie zdąży się nawet nacieszyć nią. Poza tym dawniej istniało coś takiego, że w radiu czy w telewizji mówiono, że piosenkę pod tytułem "x" wykona ... i wymieniano twórców. Dzisiaj czegoś takiego w ogóle nie ma, bo dzisiaj nie ma czasu na takie prezentacje. W telewizji, lista autorów przelatuje po prostu w takim tempie, że trzeba pewnie stosować stopklatkę, żeby zobaczyć kto napisał poszczególne utwory. Teraz po prostu ten młyn miele wszystko w bardzo dużym tempie. Obecnie dowiaduję się, że w wytwórni płytowej, do której przychodzą propozycje nagraniowe, panowie czy panie, które kwalifikują ewentualnie rzecz do dalszej produkcji odtwarzają nagranie i jeżeli po 15 czy 20 sekundach nie pojawia się tekst to wyrzucają do kosza całą resztę dlatego, że nie ma czasu antenowego na jakieś przygrywki bo to wszystko kosztuje. Od razu przypominam sobie, że piosenka Marka Grechuty - Korowód - taki kamień milowy polskiej piosenki powojennej trwała 11 minut. Dzisiaj prawdopodobnie nie zagrałaby tej piosenki żadna rozgłośnia radiowa bo uznano by, że to za długo.
Wówczas rzeczywiście piosenki miały różne wymiary i pojawiały się w mediach.
- No właśnie, długo by na ten temat mówić. Pani jest jest jakby lepiej zorientowana bo pani pracuje w radiu. Kiedyś zaproszono mnie i Grzegorza Turnaua, żebyśmy oceniali piosenki do premier festiwalu opolskiego. To było parę lat temu. Jeden z punktów regulaminu mówił, że piosenka nie może być dłuższa niż 3 minuty i 10 sekund. Miałem ochotę od razu ten regulamin wyrzucić do kosza, bo taki kaganiec nakłada się twórcom i to są względy merkantylne, a ja jestem za zdrowym rozsądkiem i zrozumiem.
Teraz taki duży nacisk kładzie się na to, żeby wokaliści, piosenkarze, mieli swoje autorskie piosenki. Pan jest tego najlepszym przykładem, że można sobie pisać teksty i świetnie je wykonywać, ale powiedzmy szczerze nie każdy może pisać sobie teksty.
- Zgadza się. Dzisiaj ludzie, którzy nagrywają płyty zazwyczaj są autorami tego repertuaru. Może być tego wiele powodów. Taki najprostszy, który się bezpośrednio nasuwa na myśl - jest finansowy. Po co oddawać pieniądze wynikające z tantiem autorskich komuś, jak można te pieniądze samemu skasować. Na dodatek, wie pani, nie istnieje jakby jakaś taka konkretna weryfikacja poziomu tych utworów. Dawniej jednak czuwano, żeby czegoś nie zmajstrować w języku ojczystym. Dzisiaj to jest po prostu wolna amerykanka i tak jak pani powiedziała - nie wszyscy potrafią pisać piosenki, nie wszyscy potrafią pisać do rymu i z sensem. No i efekty tego bardzo często są takie a nie inne. Nie chcę występować w roli krytyka, ale też zdaję sobie sprawę, że ta sytuacja nie sprzyja poziomowi piosenki. Pamiętam w latach siedemdziesiątych była taka instytucja, taka komórka przy pierwszym programie Polskiego Radia i była w niej pani, która była wykształconym filologiem i ona dokonywała jakby cenzury, ale ta cenzura nie miała wymiaru politycznego. Ta pani czuwała nad tym, żeby wokalista śpiewający nie dokonywał transakcentacji, żeby tekst był napisany po polsku, żeby składnia się zgadzała i ona po prostu nie wpuściła by takiego produktu na antenę. Pamiętam, że toczyłem z nią boję, jak filolog z filologiem, bo w którymś z tekstów użyłem jakiegoś rusycyzmu i ona chciała mi to skasować, a ja argumentowałem, że ten rusycyzm już jest w mowie potocznej więc używałem akurat właśnie takiego potocznego sformułowania. Z tą panią można było prowadzić interesującą rozmowę, ale równocześnie też mieć zaufanie, że dzięki niej nie przedostanie się coś co jest pozbawione sensu.
Pamięta Pan jak doszło do spółki autorskiej Hnatowicz – Sikorowski?
- Ona była nieunikniona. Dlatego, że jak przyszedłem do kabaretu Pod Budą to Janek już tam był, grał na gitarze i pisał muzykę do dwóch ostatnich spektakli kabaretowych, czyli ja przyszedłem już do nich w takiej sytuacji kiedy tam funkcjonował, mały wprawdzie liczebnie, ale jednak zespół muzyczny. Kiedy przyszedłem pokazałem swoje piosenki i oni najpierw razem ze mną te piosenki zagrali, a potem zacząłem pisać teksty żeby powiększyć repertuar. Hnatowicz, który już w tym czasie komponował miał tam taki niepisany etat i świetnie odczytywał moje intencje. Ta spółka zaczęła szybko funkcjonować.
Zobacz także
Dariusz Kozakiewicz
Gitarzysta, kompozytor, a nawet wokalista i członek Akademii Fonograficznej. Jego solowy album „Krokodyl” doczekał się wydania na płycie winylowej. „..wybrałem… Czytaj dalej »
Maria Szabłowska
Dziennikarka Polskiego Radia odkryła nam Irenę Jarocką, jakiej nie znamy. Właśnie wyszedł trzeci dwupłytowy album. „...nie wiem czy mogę aż powiedzieć… Czytaj dalej »
Krzysztof „Puma” Piasecki
Gitarzysta, kompozytor, który ostatnio wydał fantastyczną płytę pt. „Ciepły kraj”, zapraszając gwiazdy muzyki rozrywkowej i jazzowej. „...Jak byłem… Czytaj dalej »
Adam Sztaba
Człowiek–instytucja, kompozytor, aranżer, dyrygent, pedagog i z całą pewnością charyzmatyczny lider. 3 lutego br. koncertami zakończył w Filharmonii… Czytaj dalej »
Mateusz Krzyżowski
Młody pianista, laureat wielu konkursów pianistycznych. Rok po roku wygrał na międzynarodowych konkursach w Bydgoszczy; w 2021 na Międzynarodowym Konkursie… Czytaj dalej »
Eleonora Harenderska
Muzykolog, wieloletnia dyrektor Filharmonii Pomorskiej im. Ignacego Jana Paderewskiego w Bydgoszczy. „...dyrektor Andrzej Szwalbe sobie mnie wymyślił. Odnalazł… Czytaj dalej »
Mariusz Smolij
Dyrygent i pedagog, urodzony w Siemianowicach Śląskich. W 1986 roku wyjechał do Stanów Zjednoczonych wraz z założonym przez siebie Kwartetem Smyczkowym im… Czytaj dalej »
Anita Nowicka
Jest osobą rozpoznawalną w Bydgoszczy. Od wielu lat prowadzi gabinet stomatologiczny, wraz z córką Natalią współuczestniczyła w założeniu chóru Medici… Czytaj dalej »
Lanberry
Jedna z najzdolniejszych polskich wokalistek i songwriterek prezentuje swój czwarty studyjny album – „Obecna”. Lanberry po raz kolejny udowadnia, że nie… Czytaj dalej »
Marek Napiórkowski
„String Theory” to najnowszy projekt jednego z najbardziej rozpoznawalnych gitarzystów jazzowego. Utwór to wieloczęściowa suita napisana na gitarę improwizującą… Czytaj dalej »