Czy te wspomnienia są cały czas tak silne? - Wokół Ireny Jarockiej roztaczała się niezwykle piękna, jasna aura. Te wspomnienia powróciły w tym roku bardziej, to był bardzo trudny okres dla mnie. Ja przecież byłem w Polsce przez ostatnie pół roku jej życia, kiedy chorowała. Zrezygnowałem z pracy w Stanach Zjednoczonych i kiedy Irena zmarła, dyrektor amerykańskiej firmy, w której przez lata pracowałem, przyjechał do Polski na pogrzeb i powiedział: „Słuchaj, my kochaliśmy Irenę nie mniej niż ty i wiem jak ci będzie trudno, więc lekarze psychologowie powiedzieli, że jedyny ratunek to utopienie się w pracy.” Powiedział mi, że jedyne rozwiązanie dla mnie to powrót do Stanów i przez 5 lat przetrwanie w pracy. No i to trwało tak naprawdę 6 lat. Dopiero w tym roku wróciłem do domu na stałe, bo pracowałem w innym mieście, w Dayton Ohio, gdzie były te wszystkie superkomputery do pracy.
Przyjeżdżałem do domu tylko na weekendy, żeby zrobić porządek w ogrodzie i wracałem do hotelu, bo hotel pomógł mi przetrwać ten trudny czas. W domu dookoła jest Irena, wszystkie jej rzeczy, wszystkie obrazy, nawet miedziane garnki, które poprzywoziła z Polski. Pamiętam te szczęśliwe chwile, więc jak się wejdzie do domu, to dookoła jest Irena w tych wszystkich przedmiotach, które przywoziliśmy z wakacji, ze zwiedzania muzeów. W hotelu nie ma Ireny, a ja nie czułem się dobrze w domu. Dopiero teraz, w tym roku wróciłem. Ustaliliśmy, że będę pracował 2 miesiące w domu i 2 miesiące w Dayton Ohio i po raz pierwszy w domu poczułem się nareszcie pogodzony z sytuacją. Mogę powiedzieć, że odżyłem trochę, ale teraz przyjechałem do Polski i cieszę się, że tutaj ruszyło wiele spraw dotyczących Ireny.
Między innymi rozmawiałem z panem Stefanem Pastuszewskim, który powiedział mi, że w Bydgoszczy będzie pomnik - ławeczka przy Operze Nova, tuż przy rzece. Zapewne wie pani dlaczego w Bydgoszczy. W Bydgoszczy ponad 26 lat istniał fanklub Ireny Jarockiej, chyba jeden z najdłużej działających w Polsce. Istniał do powstania oficjalnej strony Ireny w 2008 roku. Wtedy fanklub zrobił się wirtualny. Wcześniej ostro działał, bardzo prężnie. Tu chciałbym podziękować właśnie Danusi Ignatowskiej i Stefanowi Pastuszewskiemu, no bo Bydgoszcz była rzeczywiście Irenie przyjazna. Irena często bywała w Bydgoszczy, koncertowała, miała spotkania praktycznie co roku.