- Rzeczywiście, nie jest do kupienia. Udało się to wydać dzięki staraniom naszej producentki czyli Joli Pisarskiej-Bitowt, ale również trzeba dodać, że bez wsparcia finansowego zarówno Miasta Bydgoszczy i prezydenta miasta jak i Marszałka Województwa nie byłoby to możliwe. Myślę, że udało się wydać bardzo elegancki album, bo i okładka jest bardzo ciekawie graficznie zrobiona i oparta jest na plakacie tego wydarzenia, którego premiera – prawykonanie miało miejsce 9 września 2017 r. Teraz miasto ma to w swojej gestii, a myśmy dostali jedynie egzemplarze autorskie i kupić tego nie można. Jacek Domachowski realizator z Polskiego Radia PiK zrobił doskonały dźwięk z koncertu. Ci z państwa, którzy na tym byli, wiedzą, że to było plenerowe wydarzenie - ponad 100 wykonawców na scenie, każdy miał osobny mikrofon, więc samego nagrania było kilkaset śladów do opanowania, do wyczyszczenia, do ustawienia poziomu i proporcji, i to wszystko się udało. Ciekawa jest również, moim zdaniem, realizacja wizji. Widzimy też na płycie to, co się działo poza samą sceną, widzimy publiczność, telebimy, które były wystawione w stronę opery i ludzi, którzy słuchali tego koncertu od strony rzeki, na stateczkach.
- No właśnie szczerze mówiąc – nie. Cały czas zastanawiam się co tu zrobić, żeby gdzieś jeszcze wyjechać na tydzień. Przez większość wakacji pisałem utwór "Suite-ness of Freedom", który zamówiło u mnie miasto Gdynia. Tym utworem parę tygodni temu miasto Gdynia otworzyło swoją nową placówkę kulturalną, która nazywa się Konsulat Kultury. Moja kompozycja jest prawie 20 minutowa, utwór na orkiestrę symfoniczną, chór i elektronikę, czyli na DJ-a. Zostało to oryginalnie rozwiązane przez Jarka Tumidajskiego, który wyreżyserował to od strony koncepcji wizyjnej. Powstał pewien rodzaj performance’u - moja orkiestra nadjechała z jednej strony na wielkiej platformie na ciężarówce, z drugiej strony na takiej samej platformie podjechał chór, po drugiej stronie skrzyżowania był DJ a dla mnie przygotowano samochód terenowy, z którego poprowadziłem cały koncert. To wszystko wymagało zamknięcia dwóch ulic w centrum Gdyni, synchronizacji wszystkich elementów i zgrania, bo na zewnątrz kaskaderzy skakali z dachu, a projekcje były wyświetlane na budynku. Swój utwór oparłem na "Confiteorze " Przybyszewskiego, czyli już trochę zapomnianym dziele, odnoszącym się do wolności w sztuce. Czym tak naprawdę sztuka powinna być i gdzie są te granice wolności , czy w ogóle można je w sztuce narysować, czy raczej robić tego się nie powinno. W drugi dzień otwarcia Konsulatu odbyła się debata z udziałem Normana Daviesa, ks. prof. Michała Hellera i Szewacha Weissa, a wieczorem spotkania z Anną Seniuk, Jerzym Radziwiłłowiczem i Andrzejem Sewerynem.
Nadal tworzysz na plaży w Orłowie?
- Tak, w tym roku Scena Letnia na plaży została otwarta spektaklem Jarosława Kiliana z muzyką w moich aranżacjach i pod moim kierownictwem muzycznym. Mam na myśli piosenki Wojciecha Młynarskiego, czyli spektakl "Jesteśmy na wczasach". Poprzednio był to "Koncert na 20-lecie Sceny Letniej", czyli piosenki, które się pojawiały przez 20 lat w tym miejscu. Na nowo je zaaranżowałem i powstał z tego materiału nowy spektakl. No chyba mogę to zdradzić, że jestem umówiony z dyrektorem na nową realizację, na otwarcie Sceny Letniej na plaży w Gdyni Orłowie w czerwcu 2019 roku,.
To fantastyczne miejsce, które lubią nie tylko mieszkańcy Trójmiasta ale też i turyści .
- Tak, ja tam trafiłem po raz pierwszy w 2001 roku. Robiliśmy wtedy "Kabaret Starszych Panów", to był początek tego ponownego bumu na piosenki Wasowskiego i Przybory. Wtedy, kiedy grałem w tym spektaklu, mieliśmy kwintet akustyczny, prawdziwe pianino sterczące z piasku, do tego fagot, kontrabas, skrzypce, instrumenty perkusyjne - rzeczywiście, to było fantastyczne, niezwykłe, magiczne przeżycie, graliśmy to przez 4 lata z rzędu. W wakacje siedziałem nad morzem i codziennie miałem dzień na plaży prywatnie, a później wieczór na plaży w pracy. Proszę sobie wyobrazić w tle kołyszące się morze, zachód słońca, przepiękne kolory - niezwykłe miejsce, niezwykłe przeżycie, widownia usytuowana właściwie na wydmie - twarzą do morza, ogląda spektakl.
Nadal ogarniasz z trudem swój kalendarz?
- Tak, choć był taki moment wiosną tego roku, kiedy wypadła mi jedna realizacja za granicą i nagle się okazało, że mam trochę wolnego czasu na przykład na to, żeby wydać płytę z moją muzyką filmową i teatralną – "Między ekranem a sceną", żeby dopilnować wydania oratorium "Non Omnis Moriar". Mam też zawsze trochę obowiązków uczelnianych - nawet kiedy nie ma zajęć, to są pewne rzeczy do zrobienia.
To znaczy, że jesteś raz w tygodniu w Bydgoszczy?
- To zależy. Staram się być regularnie, na pewno jestem co dwa tygodnie przez kilka dni, a zdarza się też, że czasami muszę być częściej.
Oprócz uczelni i tych twoich zobowiązań w Teatrze Polskiego Radia w najbliższym czasie jakie jeszcze masz zobowiązania?
- "Ja Feuerbach", to jest w Radomiu. Premiera będzie miała miejsce podczas Międzynarodowego Festiwalu Gombrowiczowskiego w październiku. Mam dużą słabość do tego festiwalu, ponieważ 4 lata temu wyreżyserowana przez Andrzeja Bubienia - "Operetka" Gombrowicza z moją muzyką, z zespołem i orkiestrą symfoniczną z Teatru Narodowego w Budapeszcie, dostała Grand Prix na tym właśnie festiwalu. Tam są zawsze spektakle z całego świata, również z Ameryki Południowej. W październiku br. dyryguję moją muzyką dla dzieci z orkiestrą Filharmonii Łódzkiej, a z takich najbliższych rzeczy robię też jeszcze muzykę do Teatru Polskiego Radia. Ostatnio mieliśmy premierę "Chimerycznego lokatora" w reżyserii Janusza Kukuły, m.in. z Jackiem Braciakiem, Krzysztofem Gosztyłą, Henrykiem Talarem. Radio to magiczne medium.
- Zobaczymy, są tam jakieś plany na przyszły sezon. Myślę, że prędzej wyląduję z powrotem w Teatrze Narodowym w Budapeszcie. Chociaż teatr rosyjski niezwykle mnie pociąga. Po ubiegłorocznej premierze w moskiewskim teatrze Sovremennik z Mariną Neyolovą – aktorką m.in. Nikity Michałkowa w Cyruliku Syberyjskim - wciąż nie mogę wyjść z podziwu dla niewiarygodnych efektów, które można uzyskać metodą Stanisławskiego.
Zobacz także
Paweł Szkotak
Reżyser teatralny, przez wiele lat był dyrektorem naczelnym i artystycznym poznańskiego Teatru Polskiego, obecnie przygotowuje premierę opery „Don Pasquale”… Czytaj dalej »
Łukasz Drapała
Warszawianin pochodzący z Węgorzyna, z wykształcenia magister ekonomii i historii oraz menedżer kultury, a z zamiłowania i zawodu: muzyk - prezentuje nowy… Czytaj dalej »
Paulina Rubczak
Dziennikarka, reżyserka i producentka telewizyjna. „...lubię najbardziej ten etap, który jest już bardzo zaawansowany, czyli montaż. Dzięki temu można… Czytaj dalej »
Anna Rusowicz
Wokalistka, która już niedługo zaprezentuje swój nowy album. Tymczasem promuje kolejny singiel pt. „Naiwna”. „...żeby człowiek, żeby kobieta mogła… Czytaj dalej »
Profesor Krzysztof Herdzin
Kompozytor, aranżer, multiinstrumentalista i pedagog. „...myślę, że każdy kompozytor jednak marzy o tym, żeby jego twórczość, jego dzieła były wykonywane… Czytaj dalej »
Darek Kozakiewicz
Gitarzysta, kompozytor, przez ostatnie pół wieku grał m.in. z zespołami: Breakout, Air Condition (Zbigniew Namysłowski), Dwójka ze sternikiem, Bemibek (Ewa… Czytaj dalej »
Paweł Lucewicz
Kompozytor muzyki filmowej, dyrygent i producent muzyczny, absolwent bydgoskiej Akademii Muzycznej, autor muzyki m.in. do ostatniej ekranizacji „Znachora”… Czytaj dalej »
Profesor Piotr Salaber
Kompozytor, pianista, pedagog związany obecnie z Akademią Muzyczną w Bydgoszczy. „...w naszych profesjach mówi się, że należy znaleźć się we właściwym… Czytaj dalej »
Olga Bończyk
Jak można wyczytać na jej stronie: „Coraz dojrzalsza, a przez to piękniejsza, bardziej świadoma siebie. Energetyczna i zmysłowa. Czerpie z życia garściami… Czytaj dalej »
Damian Sikorski
Multiinstrumentalista (specjalność: gitara basowa), kompozytor i autor tekstów, dziennikarz muzyczny Radiowej Czwórki, łowca talentów (akcja „Będzie Głośno!”)… Czytaj dalej »